Friday, February 23, 2007

Hanna Harasimowicz-Grodecka

Swego czasu w Gazecie Polskiej opublikowano takie przeprosiny:

"Serdecznie przepraszam red. Hannę Harasimowicz-Grodecką i Czytelników za to, iż w tekście "Eksmisja to dobry interes" ["GP" nr 9/2003] wykorzystałam obszerne fragmenty jej artykułow, "Krzywdę ludzką z zyskiem sprzedam" oraz "Grunt to kasa", które ukazały się w bemowskiej "Gazecie Lokalnej", bez powołania się na źródło. Jednocześnie, zgodnie z sugestią red. Harasimowicz-Grodeckiej, deklaruję, że honorarium za tekst przekażę na konto Stowarzyszenia "Nasz Dom", które pomaga rodzinom pokrzywdzonym przez eksmisje. Eliza Michalik"

Poproszona o komentarz ofiara Elizy Michalik tak opisuje sprawę sprzed lat w blogu Igora Janke w Salonie24:

Przez internautów piszących w Salonie, którzy mnie odnaleźli, zostałam poproszona o przybliżenie sprawy plagiatu, jakiego dokonała Eliza Michalik na moich artykułach z 2001 roku. Bardzo nie chce mi się do tej sprawy wracać, bo była ohydna i jeszcze dzisiaj, kiedy o niej myślę, mam odruch wymiotny. Jednak, jako że piszą dużo inni, może warto żebym i ja zabrała głos:

Nad artykułami z 2001 roku „Grunt to kasa?” i „Krzywdę ludzką z zyskiem sprzedam” pracowałam kilka miesięcy. Zebranie dokumentacji było wyjątkowo trudne: dziesiątki spotkań z ludźmi wyrzuconymi z mieszkań, bez adresu, których trzeba było odnaleźć, dokumenty z eksmisji, których często nie mieli i trzeba je było odtwarzać, dotarcie do bandziorów, handlujących mieszkaniami po eksmisjach i do prezesów spółdzielni, z którymi się skumali. Policja, prokuratura, samorządy. Interwencje w Sejmie, Senacie i wreszcie - w biurze senatora Romaszewskiego, który jako jedyny bardzo się w nie zaangażował.

To, co wyżej, jest zapewne nudne dla szybkiej komunikacji elektronicznej, ale dla opisywanej sprawy ważne. Dlaczego? Bo niejaka Eliza Michalik siadła przy komputerze, przerobiła nieco oba artykuły i podpisała swoim nazwiskiem. Nie zainteresowała się niczym: jaki jest stan spraw (a przecież od beztrosko skopiowanej przez nią publikacji minęły już prawie dwa lata!!!), co dzieje się z bohaterami reportażu, jak przebiegają postępowania w sądach i prokuraturze...

Jednak nie tylko plagiat był porażający. Kiedy próbowałam naświetlić sprawę w redakcji „GP”, zablokowano mi dostęp do ówczesnego naczelnego Piotra Wierzbickiego. Zadziałał mechanizm paskudnej korporacyjnej solidarności. Poskutkowała dopiero groźba procesu o plagiat (mam chyba jeszcze w archiwum wydruki mailowej korespondencji z tamtego czasu). Po groźbie z ustnymi przeprosinami zadzwonił Wierzbicki, nie Michalik. Przyznał wprawdzie, że plagiatu w takiej skali jeszcze nie widział, ale chyba zrobił to tylko żeby uspokoić moją wściekłość, bo p. Eliza w „GP” pozostała. Podziękowałam Redaktorowi informując, że to nie on, lecz winowajczyni winna przepraszać, jego zaś rolą jest wyciągnięcie konsekwencji. Zażądałam przyznania się do plagiatu, przeprosin na łamach „GP” i przekazania nienależnego Elizie Michalik honorarium na rzecz lokalnego stowarzyszenia. Michalik wprawdzie do mnie zadzwoniła, ale nie przeprosiła. Była bezgranicznie bezczelna. Uzgodnioną ze mną treść tego, co miało zostać opublikowane jako jej mea culpa po swojemu przerobiła (!!!). Na rzecz stowarzyszenia przekazała ca 500zł. Czy takie było wówczas w „GP” honorarium za poważny materiał śledczy, już nie dociekałam, bo miałam tego wszystkiego po dziurki w nosie. Powiedziałam sobie wtedy: co tam głupia Michalik, pal ją sześć!

Mamy teraz rok 2007. Od tamtego plagiatu minęły 4 lata. Eliza Michalik przewinęła się przez kilka kolejnych redakcji, bez pardonu kradnąc cudzą własność intelektualną i czyniąc z tego procederu sposób na budowanie kariery. Dlaczego buduje ją na takich wątłych podstawach? Być może sama nie ma nic do powiedzenia, być może nie umie tego, co chciałaby powiedzieć, zręcznie napisać, być może idzie po trupach, pewna bezkarności swoich poczynań. Bez względu na to, która z przyczyn decyduje o poczynaniach Elizy-Kopistki, jej sposób na dziennikarstwo powinno napiętnować środowisko. Ja piętnuję. Czy zrobią to również moi koledzy dziennikarze?

To tyle. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale mam wrażenie, że źle pojmuje Pan, Panie Redaktorze, zawodową solidarność.

pozdrawiam

Hanna Harasimowicz-Grodecka

------------------------------------------------------------------------------------------------

Link do wpisu Hanny Harasimowicz-Grodeckiej

Hanna Harasimowicz-Grodecka nagrodzona

Thursday, February 22, 2007

Michał Zieliński (2)

Michał Zieliński:

"Skąd bierze się zysk NBP? Poza stosunkowo niewielkimi dochodami z tzw. renty menniczej (senioraż), czyli wpływami z produkowania nowych banknotów, oraz zarobkiem na oprocentowaniu kredytów udzielanych bankom większość dochodów NBP czerpie z lokat rezerw dewizowych. Rezerwy te, wynoszące w ostatnich latach 30 mld USD, lokowane są w papierach skarbowych o najwyższym poziomie wiarygodności, czyli najmniejszym ryzyku"


Eliza Michalik:

"Oprócz stosunkowo niewielkich dochodów z tytułu tzw. renty menniczej (senioraż), czyli wpływów z tytułu produkowania nowych banknotów, oraz zarobku na oprocentowaniu kredytów udzielanych bankom, NBP zarabia na lokatach dewizowych. Innymi słowy inwestuje wynoszące w ostatnich latach ponad 30 mld dolarów rezerwy dewizowe w papiery skarbowe o najwyższym poziomie wiarygodności, czyli najmniejszym ryzyku"

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Źródła:

Oryginał: Michał Zieliński i Jan Gorlicki "Sezam narodowy" (Wprost, Nr 1076 z 13 lipca 2003)

Kopia: Eliza Michalik "Eksperyment na bank" (Gość Niedzielny, 02/2007)

Małgorzata Zdziechowska

Małgorzata Zdziechowska:

„Największymi filantropami przełomu XIX i XX wieku byli magnat stalowy Andrew Carnegie i baron naftowy John Rockefeller. Carnegie, który w poszukiwaniu lepszego życia w wieku 13 lat przybył z rodzicami ze Szkocji do Ameryki, uważał, że bogaci w stosunku do siebie i społeczeństwa mają dwa obowiązki: zarobić na swoje utrzymanie i pomagać biednym. Pierwszą część życia poświęcił zarabianiu pieniędzy, drugą - ich wydawaniu na pomoc społeczną. W ostatnich latach życia oddał aż 90 proc. swojego majątku (około 350 mln USD). Za jego pieniądze zbudowano na przykład 2811 bibliotek, kolejne 10 mln USD przeznaczył na założenie uniwersytetu w Edynburgu, na którym studenci zawsze mieli się uczyć za darmo. Carnegie założył także wiele fundacji dofinansowujących najzdolniejszych studentów i naukowców.”

Eliza Michalik:

„Największymi filantropami przełomu XIX i XX wieku byli magnat stalowy Andrew Carnegie i bajecznie bogaty nafciarz John D. Rockefeller. Pierwszy jest twórcą bodaj najkrótszej i najbardziej trafnej definicji liberała gospodarczego: „Liberał to człowiek, który rozumie, że ma w życiu dwie powinności wobec siebie i społeczeństwa: zarobić na swoje utrzymanie i pomagać biednym”. Na ten drugi cel Carnegie przeznaczył aż 90 proc. swojego majątku (około 350 mln USD). Za jego pieniądze zbudowano w Ameryce 2811 bibliotek, uniwersytet w Edynburgu, na którym studenci zawsze mieli się uczyć za darmo, i założono szereg fundacji dofinansowujących najzdolniejszych studentów i naukowców.”

---------------------

Małgorzata Zdziechowska:

„W Polsce, według badań CBOS, tylko 9 proc. podatników skorzystało z możliwości przekazania 1 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego. To wprawdzie trzy razy tyle, ile w roku 2004, jednak w porównaniu z Amerykanami, gdzie dziewięć na dziesięć rodzin wspiera potrzebujących, nadal niewiele”

Eliza Michalik:

„W Ameryce dziewięć na dziesięć rodzin przeznacza część swoich rocznych dochodów na cele dobroczynne. Dla porównania: w 2005 roku w Polsce, według badań CBOS, tylko 9 proc. podatników przekazało 1 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego.”

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Źródła:

Oryginał: Małgorzata Zdziechowska "Anty-Kuroń świata" (Wprost, Nr 1230 z 9 lipca 2006)

Kopia: Eliza Michalik "Nie bój się liberała" (Gość Niedzielny, 41/2006, październik 2006)

Dorota Poznańska

Dorota Poznańska:

„Dość powiedzieć, że w 90 proc. terenowych ośrodków pomocy społecznej skontrolowanych przez NIK w 2000 r. stwierdzono "niepełne zaspokojenie potrzeb osób spełniających ustawowe warunki otrzymania pomocy społecznej". Po prostu pieniądze zamiast do najbardziej potrzebujących trafiały do najbardziej... zaradnych. Poza tym - jak wynika z badań ankietowych GUS - liczba rencistów znacznie przewyższa liczbę osób, które uważają się za niepełnosprawne. Nic dziwnego, że wydatki na renty sięgają w Polsce 4 proc. PKB. To zdecydowanie najwyższy poziom wśród państw OECD. Wyłudzanie nienależnych świadczeń to z reguły konsekwencja bezsensownych przepisów. Przykładem są regulacje dotyczące zasiłku chorobowego. Od 91. dnia zwolnienia wynosi on 100 proc. wynagrodzenia. Jeżeli zwolnienie jest krótsze, zasiłek jest niższy o 20 proc. Zachęca to do jak najdłuższego korzystania ze zwolnienia. Po zaostrzeniu w latach 1998 i 1999 zasad wypłaty zasiłków chorobowych przeciętna liczba dni nieobecności w pracy spadła w latach 1998-2000 o jedną trzecią. Mimo zmian w przepisach wydatki na zasiłki chorobowe pozostają bardzo wysokie. W 2002 r. tylko z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wypłacono na ten cel ponad 3,4 mld zł!”

Eliza Michalik:

„W 2000 roku kontrola przeprowadzona przez NIK w terenowych ośrodkach pomocy społecznej wykazała, że 90 proc. z nich „źle zaspokajało potrzeby osób spełniających ustawowe warunki otrzymania pomocy społecznej”. A mówiąc wprost: okazało się, że pieniądze, zamiast do najbardziej potrzebujących, trafiały do najbardziej zaradnych. Ludzie wyłudzają zasiłki, bo pozwalają im na to przepisy. Przykładem są regulacje dotyczące zasiłku chorobowego. Od 91. dnia zwolnienia wynosi on 100 proc. wynagrodzenia. Jeżeli zwolnienie jest krótsze, zasiłek jest aż o 20 proc. niższy. Rzecz jasna, to zachęca do jak najdłuższego pozostawania na zwolnieniu. Po zaostrzeniu w latach 1998 i 1999 zasad wypłaty zasiłków chorobowych przeciętna liczba dni nieobecności w pracy spadła co prawda w latach 1998–2000 o jedną trzecią, jednak wydatki na zasiłki chorobowe wciąż pozostają bardzo wysokie. Dotowany z budżetu Fundusz Ubezpieczeń Społecznych każdego roku przeznacza na ten cel kilka miliardów złotych!”

----------------

Dorota Poznańska:

"Publiczne pieniądze przeznaczane są także na pomoc dla przedsiębiorstw państwowych. Od początku lat 90. na wsparcie nierentownych kopalń, hut oraz zakładów przemysłu zbrojeniowego i ciężkiego wydano 90 mld zł. Za tę sumę można by wybudować 4 tys. km autostrad! (…) Workiem bez dna są również świadczenia związane z przywilejami poszczególnych grup społecznych. Wszyscy składamy się na przykład na pensje i nagrody jubileuszowe dla nie pracujących górników mających tzw. urlopy górnicze (trwają do pięciu lat) i na 90 proc. składki na ubezpieczenie społeczne rolników. W obu wypadkach korzystanie z pomocy państwa wynika z przynależności do grupy społecznej - wysokość dochodów nie ma żadnego znaczenia. Powoduje to absurdalną sytuację: biedniejsi finansują bogatszych.”

Eliza Michalik:

„Pieniądze podatników, zapisane w budżecie jako wydatki na pomoc socjalną, w praktyce pompuje się w studnię bez dna, czyli nierentowne państwowe przedsiębiorstwa. Od początku lat 90. na tak zwaną restrukturyzację (czytaj: przejedzenie) kopalń, hut oraz zakładów przemysłu zbrojeniowego i ciężkiego wydano 90 miliardów zł. A przecież za te pieniądze można by wybudować 4 tys. km autostrad! Stratą pieniędzy są również różnego rodzaju świadczenia dla poszczególnych grup zawodowych i społecznych. Wszyscy składamy się na przykład na pensje i nagrody jubileuszowe dla niepracujących górników, mających tzw. urlopy górnicze (trwają do pięciu lat), i na 90-procentowe składki na ubezpieczenie społeczne rolników. Sponsorujemy także rolników, którzy nie muszą płacić podatku dochodowego. Powoduje to absurdalną sytuację: biedniejsi finansują bogatszych.”

---------------

Źródła:

Oryginał: Dorota Poznańska "Odchudzić misia!" (Wprost", Nr 1075 z 6 lipca 2003)

Kopia: "Rzeczpospolita filantropów" (Gość Niedzielny, 52/2006)

Jacek Bartyzel

Jacek Bartyzel:

"na ponad 100 uczelniach wprowadzono "kodeksy językowe" oraz seksualne, zawierające drobiazgowe zakazy posługiwania się napiętnowanymi słowami, czy zadawania "niewłaściwych" pytań; wdrożono też dyscyplinarne karanie za "źle ukierunkowany śmiech", albo opowiadanie dowcipów o "zbyt małym stopniu uwrażliwienia"; oporni kierowani są na przymusowe kursy reedukacyjne lub relegowani z uczelni; "wzorcowym" przykładem kodeksu p.p. jest okólnik opracowany przez Biuro Spraw Studenckich Smith College w Northampton (Massachusetts), zatytułowany Poszczególne przejawy ciemiężenia, resp. postrzegania ludzi jako odmiennych; jednym z tych przejawów ma być "etnocentryzm", definiowany jako "ciemiężenie kultur innych niż dominująca, w przekonaniu, że dominujący sposób bycia jest najlepszy" (cyt. za: P. Schwartz, Wielokulturowy..., 323); innym "urodyzm", definiowany jako "budowanie standardu piękna/atrakcyjności; ciemiężenie stereotypami i uogólnieniami, zarówno tych, którzy nie spełniają wymagań standardu, jak i tych, którzy mu odpowiadają" (cyt. za: tamże); jeszcze innym "zdolnizm", polegający na "ciemiężeniu odmiennie uzdolnionych przez chwilowo uzdolnionych" (cyt. za: tamże, 324)."

Eliza Michalik:

"w efekcie dyktatury politycznej poprawności w ponad 100 amerykańskich uczelniach wprowadzono kodeksy językowe, zawierające drobiazgowe zakazy posługiwania się niewłaściwymi słowami, zaczęto też karać dyscyplinarnie za „źle ukierunkowany śmiech”, albo opowiadanie dowcipów o „zbyt małym stopniu uwrażliwienia”, przy czym oporni są wysyłani na przymusowe kursy reedukacyjne. Wzorcowym przykładem jest okólnik opracowany przez biuro spraw studenckich Smith College w Northampton (Massachusetts), zatytułowany „Poszczególne przejawy ciemiężenia”. Jednym z tych przejawów ma być „etnocentryzm”, definiowany jako „ciemiężenie kultur innych niż dominująca, w przekonaniu, że dominujący sposób bycia jest najlepszy”, innym „urodyzm”, definiowany jako „budowanie standardu piękna, atrakcyjności; ciemiężenie stereotypami i uogólnieniami, zarówno tych, którzy nie spełniają wymagań standardu, jak i tych, którzy mu odpowiadają” , jeszcze innym „zdolnizm”, polegający na „ciemiężeniu odmiennie uzdolnionych przez chwilowo uzdolnionych”."

------------------------------------------------------------------------------------------------

Źródła:

Oryginał: Jacek Bartyzel "Polityczna poprawność"

Kopia: Eliza Michalik "PP czyli kuźnia totalitaryzmu" (wpis w blogu w Salonie24)

Rafał Geremek

Rafał Geremek:

"w ciągu roku organizuje 175 wielkich imprez na wszystkich kontynentach (aż 107 spośród tych imprez odbywa się w USA i Kanadzie). Niektóre z nich gromadzą prawie milion uczestników, a ich budżety przekraczają 100 mln dolarów. (...) składa się ze 120 organizacji reprezentujących 24 najwyżej rozwinięte kraje świata."

Eliza Michalik:

"co roku organizuje 175 wielkich imprez na świecie (aż 107 spośród tych imprez odbywa się w USA i Kanadzie). Niektóre z nich gromadzą prawie milion uczestników, a ich budżety przekraczają 100 mln dolarów(...)składa się ze 120 organizacji reprezentujących 24 najbogatsze kraje świata."

---------------

Rafał Geremek:

"nowojorska organizacja Heritage of Pride (Dziedzictwo Dumy), mająca wielkie wpływy w nowojorskich mediach. Rocznie zbiera ponad 100 mln dolarów na "utrwalanie Dziedzictwa Dumy".

Eliza Michalik:

"Do nowojorskiej organizacji Heritage of Pride (Dziedzictwo Dumy) należy towarzyska śmietanka – pisarze, dziennikarze, modele i aktorzy,(...)Stowarzyszenie zbiera co roku ponad 100 mln dolarów na utrwalanie gejowskiego dziedzictwa dumy."

---------------

Rafał Geremek:

"Międzynarodowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek (ILGA - The International Lesbian and Gay Association) (...) zrzesza 350 stowarzyszeń z 82 krajów świata. Jej członkowie uczestniczą w pracach ONZ, brali udział w II Światowej Konferencji Praw Człowieka w Wiedniu (w 1993 r.) oraz w IV Światowej Konferencji ds. Kobiet w Pekinie (w 1995 r.) W 1998 r. ILGA uzyskała status konsultanta przy Radzie Europy. Organizacja, ściśle współpracuje z nią na przykład Anna Diamantopoulou, komisarz europejski ds. społecznych."

Eliza Michalik:

"Międzynarodowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek (ILGA – The International Lesbian and Gay Association), zrzeszające 350 stowarzyszeń z 82 krajów świata, ma w Unii Europejskiej ogromne wpływy. W 1998 r. uzyskało status konsultanta przy Radzie Europy. Poza tym ściśle współpracuje z komisarzem europejskim ds. społecznych. Członkowie ILGA uczestniczą w pracach ONZ, brali udział w II Światowej Konferencji Praw Człowieka w Wiedniu (w 1993 r.) oraz w IV Światowej Konferencji ds. Kobiet w Pekinie (w 1995 r.)"

------------------------------------------------------------------------------------------------

Źródła:

Oryginał: Rafał Geremek, Andrzej Kropiwnicki "SexAtak" (Wprost, Nr 1076 z 13 lipca 2003)

Kopia: Eliza Michalik "Różowa międzynarodówka w akcji" (OZON" nr 4 z 2006)

Milton Friedman

Milton Friedman:

"Dzieci z ubogich rodzin zwykle zaczynają pracować, a więc i płacić podatki, w stosunkowo wczesnym wieku, dzieci z rodzin o wyższych dochodach w znacznie późniejszym. A patrząc z drugiego końca, osoby o niższych dochodach żyją przeciętnie krócej od ludzi z wyższymi dochodami. W rezultacie jest tak, że biedni płacą podatki dłużej od bogatych, a krócej od nich otrzymują świadczenia."

Eliza Michalik:

"Dzieci ubogich rodzin zwykle zaczynają pracować, a więc i płacić podatki w postaci składki, w stosunkowo młodym wieku, a dzieci z rodzin o wyższych dochodach – znacznie później. Osoby o niższych dochodach żyją przeciętnie znacznie krócej od ludzi z wyższymi dochodami. W rezultacie biedni płacą podatki dłużej niż bogaci, a krócej od nich otrzymują świadczenia."

------------------------------------------------------------------------------------------------

Źródła:

Oryginał: Milton i Rose friedman "Wolny wybór", Sosnowiec 1996, strona 101

Kopia: Eliza Michalik "Emerytury pod znakiem zapytania?" (Gość Niedzielny, 2006)